Kalmoty na dzisiaj. |
Do rzeczy więc - graty szykowałem
od wczoraj, tzn. przynęty - skoczki. Coś, co zabrało mi kilka tygodni kombinacji, prób i błędów, przybrało ostatecznie taką postać:
Dobrana para przedszkolaków.... |
i nic. Mija pół godziny, rozwijam wędkę ze skoczkiem. Nie wiem jak się na to łowi. Próbuję szybko - by haczyki grały agresywnie - jedna dziura nic, potem kilka następnych. O! coś przytrzymało mi kiwok, przepuszczam raz jeszcze i siedzi.....pasiaczek kolejny. Brania bardzo rzadkie, łowione ryby to płaskie brzuchy - samczyki, co wkurzone wibracją i kolorem nie wytrzymują napięcia. Doławiam jeszcze płoteczkę co jej ledwie oczy widać.
Za plecami słyszę znajomy okrzyk "Maciej, jak jest?!" To Marek schodzi z drugiego brzegu. Tyle że tam rzeka płynie i jest cieniej niż gdzie indziej. Schodzi tam gdzie ja, bada lód no i trrrrach! Pojechała rysa przez całe jeziorko. Chłop się wystraszył, na ugiętych nogach stoi. Siedzę nieco z boku, mówię mu, że dla tego wolę świder od szpikulca, bo nie trzaska tak. W końcu witamy się, ale z bezpiecznej odległości - lód nie jest jeszcze zbyt gruby. Marek łowi "na mięso" tzn. czerwony robak na pokładzie mormyszki, ja rzeźbię dalej skoczkiem na przemian z miedzianą mormyszką z żółtym dodatkiem - taką jak ostatnio, ale tamtą podarowałem Łukaszowi. Od czasu do czasu coś przytrzyma przynętę, przez ręce przejdzie dziesiątka przedszkolaków i jeden - dwa być może nadające się do zabrania, takie do 20 cm. Nic poczciwszego. Po 10-tej cisza się zrobiła, przezbrajam się na ochotkowy zestaw, wiąże czarno- miedzianą kulkę z żółtym oczkiem. Mięso to mięso - z tym,że rozmiar rybek przedszkolny. Wracam do skoczka z mocnym postanowieniem, że do końca pobytu będę łowił tylko nim. Ćwiczę różne warianty gry, o dziwo praktycznie każdy jest skuteczny - o ile stanę ry
Garść pasiaczków. |
Czerwony skoczek. |
Także Oni naprawdę mieli rację - skoczek pracuje bez większego problemu , siła rażenia jest duża, ryby atakują haczyki pewnie, - wessanie swobodnego przecież haczyka przychodzi bez problemu.
Jutro inna woda, mam nadzieję większe ryby, ciekawe jak sprawdzą się skoczki....
Wróciłeś. Serce roście. Pisz Waść więcej. Szczęśliwego 2015.
OdpowiedzUsuń