piątek, 23 lutego 2018

Księżyc nad górami.

Byłem pod wieczór na górach, Piotr-kolega od karpi był z rana. Lipa, to tak najkrócej.
W po raz pierwszy nie było czemu zdjęcia zrobić. Bo rapalki nowe, to każdy może sobie zobaczyć w internetach......
Schodziłem z lodu krótko przed 18tą, po raz pierwszy w życiu lodowym tak długo siedziałem. Księżyc odprowadził mnie do samochodu. Dziwne uczucie. Sam pobyt był spoko, ale: jezioro jeszcze nie zamarzło całkowicie, 8-10cm na chwilę obecną jest, idzie wyż i to konkretny- ruch ciśnienia prasował lód, który jęczał niemiłosiernie. Nie dziwię się, że oksy miały zamknięte pyski. Nie pomagało czarowanie kolorami, zmienną pracą. Do bałdy żaden się nie pofatygował....
Skoro nie chcą w mrozy, trzeba czekać odwilży. Ma być kila dni z dwucyfrowymi temperaturami na minusie, lód bezśnieżny więc szybko utyje. By na odwilży powalczyć jak najdłużej.
A, i jeszcze jedno. Czas przestać oglądać ruskie filmy, bo człowiek się tylko kompleksów nabawi. Skoro ja miałem jeden udany wyjazd na kilkanaście, to tam statystyki są pewnie podobne, ale filmy wrzucają dziesiątkami i pojawia się złudzenie, że wszyscy łowią, tylko nie ja.
Nic na siłę, trzeba czekać lepszych warunków. Może jeszcze się coś wydarzy.

29 komentarzy:

  1. A ja właśnie kupiłem poxiline i cykonie do paznokci i ozdabiam kotwice ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ;< jeszcze bylem na poczcie.. tez nie mieli. ..uje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dajta spokój: środa, czwartek, piątek nawet-----ocb? Czy tam ludzi nie ma do roboty? Płacą im za mało?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale dobra wiadomość jest taka, że mam stację lutowniczą. Od jutra, jak znajdę chwilę zacznę zabawę (haki sobie muszę domówić, ale na czymś potrenuję). Jak dojdę do w miarę dobrego poziomu, to Tobie też coś prześlę heh ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętaj o dobrej cynie, im czystsza, tym lepiej. Jest twardsza jako lut.
    Co do sprawności PP , też nie dostałem listu od Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie słabo idzie, trudno trafić żeby ustawić hak prosto zanim cyna zaschnie. Towar od Ciebie dostałem, musiałem minąć się z listonoszem, bo poszedłem szukać tego na pocztę, a on wtedy mi zostawił to w skrzynce. Zaraz Ci podeśle esem numer przesyłki ode mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam.mam na imię Grzesiek.ja z Mazowsza,byłem dziś na pewnym zbiorniku.na bezochotkowe przynęty same drobne ryby na2-3m.głębiej 0...spotkani ludzie łapią na 4-5,mają wyjścia, bez brania.wiedzą o tym-podpierają się elektroniką.ja patroluję dziury w ciemno,tracę sporo czasu,bolesne- zwłaszcza gdy jest go mało.lód strasznie strzelał,miały prawo nie brać...poszukuję idealnego kiwoka do prowadzenia metalowego robocza,może jakaś pomoc,podpowiedź...faktycznie od wschodnich filmów można dostać depresji...

    OdpowiedzUsuń
  8. Witamy na pokładzie wariatów zaglądających do zimnej dziury ;)
    Tak krótko - nie istnieje idealny kiwok na wszystkie okoliczności. Chyba że nie został jeszcze wynaleziony w sensie materiałowym.
    Zobacz obiektywnie - łowisz bez mięsa, chcesz poprowadzić akresywnie- krótki kiwok, który da wysoką częstotliwość pracy. Są takowe - spiralne wszelkiej maści, zwłaszcza silikatowa sprężynka z żyłki, centralnie przelotowa.
    Nie biorą - i co dalej? Musisz zaprezentować im przynętę delikatniej, czyli bardzo mały zakres wychyleń i duża częstotliwość drgań. Kiwok musi być długi,nawet 12cm: może być metalowy z małym oczkiem, może być z bialego tworzywa typu lowsan , lensan- bo pod takimi nazwami występuje. Niestety, ma wadę - czyli brak odpowiedniej progresji. OCB: to tak jak z akcją wędki- szczytowa, progresywna, paraboliczna. Większość kiwoków z jednego paska tworzywa ma akcję paraboliczną i niestety mało uniwersalną. Jest na to sposób -dość drogi. Trzeba kupić dwa lub trzy takie długie kiwoki plastykowe, połączyć je w uchwycie jeden nad drugim - jakby pióra w resorze samochodowym czy innym.Pierwsze pióro to cały kiwok, drugie skrócone o 1/3, trzecie o połowę. Wtedy uzyskasz możliwość regulacji pracy, dostosowania akcji kiwoka do masy przynęty i aktywności ryb. Po prostu przesuwasz w gumowym uchwycie kiwoka pióra regulując dodatkowo ich długość.
    Co do meritum sprawy - brak brań, czy wyjścia ryb ale bez kontaktu z przynętą: Ja podchodzę do tego spokojnie już. Owszem, chciałoby się łowić zawsze i wszędzie,ale tak naprawdę najwiecej zależy od ryb. To ich aktywność żerowa(a jedzą na zapas), stadium rozwoju ikry u samic, warunki tlenowe w danym zbiorniku, pogoda, decydują o naszym sukcesie lub częściej porażce.
    W te duże mrozy nie pojadę na ryby, z prostej przyczyny. Nie biorą. I odkąd pamiętam tak było. Na koniec tygodnia zamówię ochotke i w weekend, gdy zacznie się odwilż pogadamy o rybach.
    Także nie przejmuj się brakiem wyników, bo składowych jest naprawdę dużo.
    Co jeszcze mogę podpowiedzieć - niestety kosztowna sprawa - mieć bogato wyposażone pudełko z przynętami. Czasami rozmiar, czasami kolor decydują o tym, czy pasiak zassa daną przynętę, czy tylko bedzie się w nią gapił.
    Takie wnioski jest łatwiej wyciągnąć przy użyciu echa, to faktycznie oszczędza czas. Z drugiej strony nie mając elektroniki obrabiasz dziurę i idziesz dalej, nie wiesz, że on tam był i się gapił. To też ma dobre strony. Więcej dziur obłowisz, łatwiej coś trafisz. Nic nie wkurza bardziej, niż widok odczytów ryb i to sporych kilka cm od przynęty, i nic z tego nie wynika.
    Głowa do góry, niedługo połowimy.
    Mazowsze teraz na Gnojnie łowi, to tam?

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj kolejne wyjście na lód , było -10 i napadało 10cm śniegu , ale też wiało , tak żę zmarzłem jak pies 4warstwy pod kurtką nie pomogły :( ryba też praktycznie nie brała , zaraz z rana straciłem moją najlepszą blaszkę , coś większego wzięło z opadu i pod samą dziurą albo przetarła się żyłka albo był to zębaty kolega :( Okoń palczasty , takich ''do zabrania'' to miałem jednego a brat 6 , on więcej kuł i żonglował blaszkami , ja po stracie miedzianki trzymałem się złotego koloru . A dziś za oknem -20*C ! ma być trochę słabszy wiatr? biorę dziś czapkę uszatkę ,kominiarkę dodatkowe rękawice bez palców , a na plecy dodatkowo kamizelkę pod kurtkę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za wyczerpujące odp.tak to Gnojno,"tajna"miejscówka Stolicy i okolic w promieniu 100km;-) wkurza mnie szum dookoła tej wody trochę,ale nie o tym...zbroję Wedeczki na sucho w kuchni,ale odcinek żyłki między kiwokiem a robalem to pół metra-wtedy gra.zastanawiam się jak jest na 3m.napewno inaczej...daleko od Bydgoszczy mieszkasz?może dogadaliśmy się odnośnie flashera...czasami kursuję tam do teściów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na okiemhobbysty@gmail.com, odeślę ci na maila swe namiary. O Gnojnie to wiem za sprawą GaGacka, który to warszawski człek też musi zapuścić gdzieś żuka....
    Co do pracy przynęty- zapomniałem dodać, że kluczową sprawą jest grubosć żyłki, od tego zależy b.dużo: trzeba zaczynać od 0,7mm dla najmniejszego robactwa, góra to 0.9-może 0,10mm ale to dla większych przynęt. OCB- czas opadu na większą głębokość jest mniejszy przy cieńszej żyłce, dobrze naprężona żyłka sprawniej przenosi drgania na przynętę, a pamiętaj, że woda ma określoną gęstość i wraz z głębokością wzmaga się tarcie o żyłkę i tłumi to pracę przynęty.
    Co do flashera - spoko, są dwa tygodnie czasu na testy lodowe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam typa co stosuje 0,12 do mormyszek ; )

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój znajomy też stosuje 0.12 tyle że na zuki i kiełże,właśnie wysłał fotki ze starorzecza -ze 30szt z 35na czele.chyba aż tak mocno im to nie przeszkadza,tyle że głębokość mała a wabik dosyć ciężki

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie, taka żyłka w niczym nie przeszkadza. Problem pojawia się na większej głębokości albo przy mniejszych przynętach. Jak założysz fluorocarbon,to w ogóle odpadną sprawy widoczności żyłki.W ogóle nie ma dogmatów w temacie grubości żyłek. Rosjanie w wędkach bezkolowrotkowych łowią grubo, ale hol z łapki i na cienkiej nitce, to ciężko powalczyć czasem. Czyli konkludując- łowisz tak, jak pozwalają warunki: głębokość, rozmiar ryb, posiadany sprzęt i przynęty.

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś mam popsute.najpierw dociera mi wiadomość na Gmail a na podlodowo nie-jeśli strona jest odpalona. Gdy od nowa ładuję stronę dopiero pojawia się na blogu.duzy wplyw ma czy żyłka zachodzi ze stałoszpulowca zwojam,czy z takiego z ruchomą szpulą. Weďka typu "szpulka"bez kiwoka lub inna delikatna to chyba dobre rozwiązanie do kiełży i żuków,tyle że tam spadając twoży spiralę,albo taka z ruchomą szpulka i piankową rączką,chyba zwana finką u niektórych.fajne filmy ma na YouTube agat production.tyle,że on do takkich przynęt stosuje balalajki z długimi kiwokam.raczej nie choluje delikatnie...;-) ale on przerzucił już kwadrylion ton podłogowych okoni więc pewnie chłop ma wprawę,no ale raczej cieniutko nie łowi:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. No właśnie Maciek, ja ci mówiłem jak Kaszubi łowią na poziomki. ; ) żyłka 0,18, często jeszcze wolfram, żeby szczupak drogiej rapalki nie zabrał, wędka pałowata, wgl nic nie widać i prowadzenie "zimne powietrze". i jak ma okonia to łapię żyłke w łapy i jednym ruchem go jak szmatkę wyciąga, czy ma 20 czy 35cm ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bartas, ja do rapalek w5 zakładam ostatnio 0,24mm fluorocarbon. Nie ze względu na ryby, ale na rozciągliwość cienkich żyłek na 10i więcej metrów, co umożliwia mi poprawną pracę balansówki w różnych wariantach. Nie zrobisz tego na gumie do gaci, owszem może skróci się dystans odjazdu na boki przerębla przez przynętę tego typu, ale okoń jest już raczej pasywny i trzeba mu stanać nad głową. Nie goni jak jesienią i na pierwszym lodzie.
      Hol ręczny jest jak najbardziej spoko- czulszego hamulca niż własne łapki nie znajdziesz. Do tego za free ;)

      Usuń
  17. Ale finki i bałałajki ważą po kilkanaście,a plastykowe na bogato ponad 20g. Idea szpulek i UL podlodówek - jeżeli można je tak nazwać jest taka, że w zasadzie one nie potrzebują kiwoka. Waga 3g i uchwyt w palce dają ogromne propsy do czułości i możliwości animacji przynęty. Co do schodzenia żyłki - zgoda. Rosyjskie łowy to inna liga- ryb więcej na dalekiej Syberii, więc skaczą jak głupie bez wybrzydzania. Myślisz że na Gnojnie ten człowiek by poszalał? Nie sądzę. W zeszłym roku był u mnie GaGacek na lodzie i powiedział krótko - z moim sprzętem nie zaszalałbym na Mazowszu- chodzi o przynęty. U mnie one się sprawdzają, jest mniejsza presja wędkarska, ryby nie są wyszkolone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że kwestia nauki u ryb ma ogromny wpływ.znajomy lowił kiedyś tylko na blachy.wyniki?kosmos...mormyszka nie miała polotu.ale lowne były tylko modele swierzo wykute przez miejscowego rzemieślnika i tylko sezon później lipa...tak samo może być z lataniem na bezmotylki.jeśli na zbiorniku łapie z 300chłopa i z nich ze 200 w ten sposób to może być kwestia krótkiego czasu i będzie po...

      Usuń
    2. O nauce ryb piszę z doświadczenia - w moim okoniowym mateczniku podlodowym ciężko teraz im zagrać. Od lat nie łowię tam, bo małe. Kilka lat temu było zdecydowanie lepiej.

      Usuń
  18. I dobrze,że się uczą.nas motywuje to do poszukiwań a ryby chroni przed wyprawą do Św.Piotra:-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlatego nie ma sensu demonizować elektroniki na lodzie, bo to jest tylko pomocnik, sam ryb nie nałowi- od nich najwięcej zależy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Siema, byłem dzisiaj i dzień przepełniony pechem. Wywierciłem 3 dziury i świder mi się rozleciał.. mam trapera (wiem, że paździerz) i i śruba trzymająca ostrze się odkręciła i wpadła do przerębla.. no i jedno z ostrzy było luźno. Nie poddałem się jednak i uprzejmy Pan z nieodległego gospodarstwa naprawił mi świder - czyt. znależliśmy śrubę z podkładką takiej samej średnicy i mogłem dalej wiercić. Potem spadł mi duży okoń, a na koniec znowu coś ładnego zaciąłem, co niestety okazało się nie nagrodą pocieszenia, a szczupakiem.. Co ciekawe ryby waliły dzisiaj tylko w srebrną rapale 5gr. Zastanawiam się nad poprawieniem zbrojenia w nich, bo jakoś mam z nich przecętnie więcej spadów, niż z innych przynęt podlodowych... No i myślę, czy by nie zamówić kiwoka st.croix mh bo mam ml.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja odcinam co najmniej hak z tyłka rapalki, najczęściej oba. Kotwiczka rozmiar większy niż oryginał, z małym fluo-celownikiem. Praktycznie wszystkie ryby i tak walą w kotwicę ew. w łeb, także ten ogonowy hak nie jest potrzebny no i taka rapalka jest w zgodzie z RAPR.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja właśnie tak myślałem, żeby odciąć te haki i zainstolować ownerka większego. Te haki tak szczerze, to mi się wydają, że mają dość niewielką siłe rażenia. Tylko z kolei na mocno zarośniętych łowiskach, lepsze byłyby dwa haki z boku bo będziemy mocno czepiać większą kotwą, ale z drugiej strony można te miejsca kajtkiem obłowić.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie biorą na mrozie- wbiłem na 2 godzinki, więcej się nie dało wytrzymać. Znajomy lokals miał ze 3kg drobnicy pasiastej- maks 20cm, przeważnie znacznie mniej.

    OdpowiedzUsuń
  24. Co Ty opowiadasz ?! u mnie w sobotę na Mazurach -18 silny wiatr , odczuwalna nie wiem ile ,ale zmarzłem jak nigdy , łowiliśmy tylko na blaszki , okoń brał ale ten mały ,takich do ''zabrania'' 18-22cm mieliśmy na dwóch tylko 7 , rano miałem coś dużego , i straciłem razem z blaszką pod samą dziurą - może szczupak? W niedzielę -20 ale prawie bez wiatru , po południu chwilę powiał , ale miałem jedną warstwę dodatkowo i czapkę uszatkę to było ok. rano zapowiadały się dobre brania ,ale też głównie mały , około południa cisza , a tak po 14 branie za braniem , sporo wymiarowych , a takich 18-22cm mieliśmy 53szt. na dwóch no i dwa 25i27cm , brał na 6m głębiej cisza.

    OdpowiedzUsuń