Ech, chciałem zacząć ferie wędkarsko -a tu lipa. Siadły mi oskrzela, chcę się podleczyć na poniedziałek - wtorek.
Wykorzystuję przymusową przerwę na kolejne wariacje przynętowe bałd. Powoli kończy się tzw. pierwszy lód, okonie zaczną grymasić. Być może trzeba będzie je zirytować, zaciekawić.... Stąd takie kolory nowych zabawek.
Prócz tego odkopałem korpusy ciężkich skoczków, uzbroiłem, niektóre podmalowałem w żarówiaste wzorki. Będą super na duże głębokości - a tam zamierzam walczyć.
Witam. Mam pytanie gdzie pan łowi? Nie chodzi o jezioro a KRAJ. Nigdzie nie mogę znaleźć informacji wiem że w pewnym jeziorze w Polsce takie ryby występują ale to rzadkość, w Szwecji to norma. Drugie pytanie czy mógłby Pan opisać konstrukcje tej przynęty z ciężarkiem i "wolnymi" hakami z imitacją ochotki? Tę przynętę z ostatniego filmiku bodaj że 11.01.16. Zdrowia, pozdrowienia z Mroźnych Mazur :)
OdpowiedzUsuńKolego, wpisz sobie w googole albo YT: Балда
UsuńNa naszych stronach na próżno szukać. Śmiem twierdzić, że ten blog zawiera więcej wiedzy o wędkarstwie podlodowym niż cała reszta polskiego internetu.
Bez przesady z tą wielkością ryb, są takie wody, ale ryby zrobiły się sprytniejsze, ludzie jeżeli coś złowią, też się nie chwalą.......Może zrobiłem błąd pisząc i pokazując te ryby? Nie wiem...
OdpowiedzUsuńŁowię oczywiście w Polsce.
Bałda to po prostu stożkowy ciężarek z otworami przy szczycie, haczyki muchowe nawleczone są na pętlę z żyłki. Nie podam dokładnych wymiarów, mas- nie ma to sensu.Im głębiej łowisz, tym musi być cięższa,im większe są okonie, tym większe haczyki należy założyć. Ot, cała trudność. Przynęta łatwa do zrobienia, ma wiele ograniczeń pracy - łowi tyllko z dna, nic nie zrobisz nią rybom w toni, Potrzebuje nietypowego kiwoka, no i najważniejsze - ryb chętnych do współpracy.
Dlaczego błąd? Błędem by było, gdybyś podał jak na tacy jakie to jezioro. Chociaż szczególnie upierdliwi i tak je pewnie namierzą.;)
OdpowiedzUsuńSukcesami trzeba się chwalić. A chorej zazdrości nigdy nie unikniesz.
Przed wejściem na lód zawsze sprawdzicie grubość pokrywy lodowej... https://www.youtube.com/watch?v=tsqnT5p5ZCk
OdpowiedzUsuńFeniksie muszę Cię zmartwić, nie ma uniwersalnej przynęty na wszystkie wody. Musisz "otworzyć głowę" i wyjść poza schematy. Ostatni weekend też mi przypomniał, że docierając na wodę trzeba myśleć o tym co się robi i gdzie.
Łowię na wodzie o bardzo dużej presji wędkarskiej.
Zacząłem o godzinie 8, najpierw samotnie, kilka mniejszych rybek bez szału. Rozglądam się i widzę, że 150 metrów od nas zbiła się kupka ludzi, zbieram się, idę tam, kiwam, kiwam, coś jest, bez szału. Powoli wszyscy się przemieszczają, następna grupka no to ma uderzam…
O godz. 10 za chmur wychodzi słońce, brakuje tylko drinka z palemką i nart….
Z 50-60 osób (3 do 4 grupy, które przemieszczają się jak stado kormoranów no i ja z nimi licząc że coś znaleźli) na lodzie wszyscy biegają, wiercą i nic nie łowią. ¾ dnia jak „jeleń” który się naczytał, że gdzie ludzie na lodzie to i ryba pfff... pusto, pusto, frustracja. Około godz. 13 mówię STOP. Wyjąłem kanapkę, nalałem kubek kawy, chwila wytchnienia i obserwacji, moment do dyskusji z kolegą. Cyt. „Darek, patrz na lód wygląda jak ser szwajcarski lub jak łąka z kretowiskami, dziura na dziurze, a ryb nima…. No to co do domu?!...” Gryząc kanapkę spaceruję pomiędzy przeręblami iii….. wszystkie dziury są oczyszczone czystej wody w przeręblu. „Darek idziemy tam gdzie nikogo jeszcze nie było w dniu dzisiejszym” Widzę ścianę lasu, która rzuca delikatny cień na śniegu i lód nie został jeszcze podziurawiony w dniu dzisiejszym, pada hasło „Tam idziemy”. ¾ osób było na brzegu, a nam już się nie chciało wracać do domu….
Te czorty prezentują się na pasztecie domowej roboty? ;)
OdpowiedzUsuńJak to jest, że na jeziorze łowi 2-5 osób z marnymi wynikami. Przychodzi lokers (choć to facet z Mazur, który tu się osiedlił przed laty) Fredzio i trzepie garbusy +35 okraszone siejami??? Sytuacja powtarza się co rok. Łowię identyczną mormychą, kilka metrów obok i nawet próbuję naśladować leniwe ruchy z dna. Wszystko na nic z małymi wyjątkami.
Pozdrawiam z Kaszub.
To nie czorty. Kostka polerska, korkowa.
UsuńGłębokość prowadzenia, grubość żyłki, miejsce - obok - to dla okonia duża różnica, zwykłe szczęście. Każdy z tych czynników może decydować o powodzeniu, jego braku.
Rzeczywiście - pomyliłem czorta z diabłem.
UsuńGrubość żyłki identyczna (0.12), głębokość też (łowimy z dna). Fredzio stosuje jakieś triki (np. zauważyłem, że opuszcza mormyszkę nie bezpośrednio tylko żyłka "idzie" wolniej po krawędzi przerębla). Co do miejsca to się zgodzę, bo nie raz bywałem świadkiem sytuacji, gdzie z jednej dziury szły ładne ryby, a z sąsiednich (kręconych dosłownie metr ode mnie) nic... Natomiast nie ma możliwości by w/w spec był w stanie trafić w tego typu bankówki. Ilość i sposób nakładania ochotki oraz gra (bardzo leniwa, w pół położoną mormyszką) wg mnie identyczna. Kiedyś wziął ode mnie podlodówkę i powiedział, że kwestia kiwoka (ale ja widzę na nim każde branie nawet na 10 metrach), ale może blefował :)
O, to już więcej danych. W kiwoku może być sporo racji - okonie wolą krótsze. Zagrasz tym szybciej. Spowolniony opad też rzecz niegłupia. Nie bardzo wyobrażam sobie to na mrozie- ale sens w tym jest. Czym gracie z dna? Coś typowego? Mógłbyś podrzucić na jakiś serwis zdjęciowy foto?
UsuńCały sprzęt mam gdzie indziej, ale znalazłem zdjęcie z identyczną (górny lewy róg):
Usuńhttp://imageshack.com/a/img921/2868/Zmlg1h.jpg
Sporadycznie zakłada się taką, ale z lusterkiem od strony haczyka.
Mormyszki te są dość duże i płaskie, a poprzez tylko częściowe unoszenie robią ładne obłoczki.
Dzięki. Podejrzewałem, że to takie do kłapania po dnie. Jak wszystko dobrze pójdzie, będę coś takiego dłubał w wolframie. Średnica ok. 6mm. Powinny się nadać.
Usuń