|
House of rising sun.... |
Dziś krótki wyjazd, miejscówka wczorajsza, sprzętowo inaczej. Wymodziłem bałałajkę z dłuższą węglową szczytówką, przelotki PTFE + cewnik. Kiwok silikatowa sprężynka. Do tego nawinięta żyłka, wziąłem nad wodę 0,08; 0,10; 0,14 ; 0,16. Po połamaniu szczytówki poprzedniej wędki wziąłem kupionego pod bałdy Robinsona, doposażyłem w kiwok z blaszki mocowany pomiędzy przelotką szczytową a drugą. W zamyśle miał służyć do wojny hybrydowej. W praktyce był niepotrzebnym balastem - na szczęście dla sanek, nie dla mnie.
7.30 na lodzie, mróz aż strach. Z góry zakładam, że ryby nie będą chętne do współpracy, odsuną się od brzegu na głębszą wodę. I założenie główne - mormyszka z ochotką na bałałajce. Łowienie z ręki( bez kołowrotka)
Dojeżdżam po zamarzniętym polu, mam zgodę właściciela - wczoraj poczęstowałem go ochotką ;) Znamy się z innych wędkarskich historii. Zapowiada, że będzie Rafał z Bydgoszczy - kolega po karpiowej prowienencji. Super, odświeży się kontakt, planuję wrócić nieco do karpiowania....
Wschód słońca jest piękny, prawie jak na japońskiej fladze. Żad ściska d...ę , że mam tylko pseudoaparacik w kamerce. Nic to. Będzie choć trochę ładniej we wpisie.....
|
Klamoty na dzisiaj |
Pierwsze dziury wiercę pomiędzy 11 a 12 m, nie widać nic ,żadnego ruchu. Kolejne serie dziur i nic, Coś pływa w toni, nie reaguje na zaczepki. Wracam w pobliże wczorajszych dziur. Na lodzie jest nas trzech, Każdy łowi inaczej. Oni błystką, ja mormyszką z ręki. Zimno jak cholera, wiatr się ruszył, nos mówi mi że jest poniżej -10 stopni. Przeręble gęstnieją w oczach. Kij nie łowienie. Zanim odpalę flashera, czepi mi się taki 25 cm pasiak.Dalej nic. Zmiana mormyszki, jest mi coraz zimniej. Chłopaki nie mają nawet brania. Strategiczna decyzja - chowam bałałajkię, wyciągam wczorajszą negatywną bohaterkę, znaczy dragonowskie sensitive. Żyłka 0,10 dociągam nieco hamulec, wiążę srebrną dyskotekę 4mm i zaczynam obławiać kolejne dziury. Flasher kręci, pokazuje ryby w toni. Podnoszę mormyszkę 80 cm nad dno, i branie. Ładnie walczy. Kij miękki jak wiklinowa witka. Nauczony wcześniejszymi złymi przypadkami nie pompuję, ot skręcam żyłkę. Z dziury wygląda spory łeb. Solidne 28-30 cm. Są w toni. Za chwile potwierdza to kolejna ryba. Moi kompani orientują się, że kto inny łowi, Jeden z nich, ten od pola podchodzi zobaczyć rybę. Kolejny okoń dekonspiruje mnie, solidne 30 cm. Chude jakieś, takie smukłe. Powiedziałbym, że to samczyki. Ikrzyce powinny mieć większe brzuchy.....Mówię - ma ze 25 cm. Udany hol - "Pomyliłeś się o 10". Ryba ładna ,ale 35 nie ma. Nieważne, rzeźbię dalej. Święty spokój kończy się, ekpia obsiada mnie po bokach. Znamy się, więc nie robię problemów- mówię co i jak.
Kolejne ryby stają się coraz bardziej kapryśne. Stadko niezbyt zainteresowane ochotką, trzeba się sporo naskakać. Unieść zestaw nawet do 1,2m od dna. Nie powiem, że bez echa nie poradziłbym sobie, tym bardziej, że ekipa bydgoska też ma ze sobą echosondę. No ale oni nie wierzą w tryb flashera. Ja nie mam innego wyjścia. Pora kończyć dniówkę , robię przegląd ryb. Jeden z gości bygoskich prosi o możliwość zrobienia zdjęcia rybom. Nie ma sprawy, będę kończył za chwilę tak czy siak. ......
W międzyczasie widzę, że stadko wpływa w wiązkę przetwornika. Tym razem zapuszczam hybrydę z ochotką na haku. Kila ryb jest w pobliżu i nic, Kiwok nie drgnie......A co tam. Ostatniego dołowię. Zapuszczam jeszcze raz srebrną dyskotekę, chwila zabawy w ciuciubabkę i jest. Żaden szał. Taki na 22 cm. Kończę, chłopakom mówię, że stoją w ten dziurze rybki, są niechętne do współpracy, ale są.
Rafałowi podarowuję dwie mormyszki, zobaczymy się na karpiach - piwo spijemy i będzie dobrze.....
Pakuję graty i zmykam. Zadowolony, bo coś sensownego połowiłem.
|
Dzisiejsze pasiaki. |
Podsumowując dzisiejszy wyjazd - jestem zadowolony. Rybami też. Bardziej tym, że znowu zadziałało połączenie sprzętu, elektroniki i przynęty. Nie chodzi mi o próżność, ale sześć osób łącznie łowi 2 ryby, ja mam dziewięć, jedną spiętą. Taka jest potęga elektroniki i delikatnego sprzętu...... Chyba nie będę spieszył się z filmami flasherowymi......
A w język gryzę się dla tego, że w dzisiejszych warunkach łowiło mi się dragonkiem bardzo przyjemnie. Po prostu kwestia konkretnego zastosowania dla właściwości kija. Owszem, nadal brakuje mi w nim ciut mocy do podniesienia rybki, ale do mormyszki jest ok. Gdybym miał sobie jakoś to wytłumaczyć, to tylko tak, że nie warto zmieniać sprzętu co wyprawę. Trzeba poznać to, co się ma i łowić. Błędy są nieuniknione, ale ten ich nie popełnia, kto nie łowi, a napina się w internetach......
Gratuluję.
OdpowiedzUsuńMnie jezioro tez dzisiaj obdarowało ładnymi paskami. Z tym, ze u mnie sprawdziła się "oblewka".
Odwilż idzie trzeba korzystać. Połamane.
Jakieś szczegóły? toń, dno ile rozmiar - dawaj na ruszt, najwyżej będziem zazdrościć ;)
UsuńA to oszust matrymonialny normalnie. ;)
UsuńMichał - pisz. Nie czujesz się na siłach, wyślij do Maćka, możesz do mnie. Tak to wiadomo jedno, połowiłeś na "oblewki". Nie zdradzaj wszystkich sekretów ale uchyl rąbka tajemnicy.;)
Średniaki 22-25cm 12sztuk reszta 15cm. Spady glebokosc od 5 do 15m. Wszystkie brania w okolicach dna max 1m nad. Ogólnie dużo chodzenia i dużo dziur.
OdpowiedzUsuńOblewka to cynowy przelotowy owalny podłużny ciężarek około 10cm i średnica 1-1,5cm- zwęża sie do dołu. Przechodzi przez żyłke głowną, na końu żyłki haczyk z robactwem. Odległość cieżarka reguluje w zależności od grymasu ryb ale przeważnie to około 10-15cm.
Oczywiście są różne modyfikacje. Jak kto woli. Można zrobić okrągłą, krótszą, cieńszą.
UsuńAaa, czyli wojna hybrydowa :)
UsuńUkręciłem odwilżową wędęczkę - małe przelotki, pełen węgiel. Normalnie żądło. Chcę ja dziś obłowić, no ale póki co jest w minusie i kariera przelotek będzie krótka. Nie byłem jeszcze na drodze - pójdę się przejść. Zapowiadają szklankę, nie ma sensu ryzykować.
Michał - pracujesz tym jakoś? Czy tylko plum do dziury i czekanie?
OdpowiedzUsuńOpukujesz dno, podciągasz do góry, czekasz nieruchomo. Wszystko zależy od chęci ryb. Zresztą jak wszystko trzeba je "ćwiczyć" do skutku.
OdpowiedzUsuńPoniał.;)
UsuńZ rybą lipa - jeden przyzwoity okoń na 9 łowiących. Nie mój rzecz jasna. Ewidentna zmiana pogody. Ryby oglądają mormychę i nic.... Do tego urwałem tłumik w drodze powrotnej.... Sam zysk :)
OdpowiedzUsuńAle urwałeś bo zahaczyłeś czy odpadł przez rudzielca? Panie, nie takie rzeczy my spawali ze szwagrem.;)
UsuńZ rybami jak z kobietami. Nigdy do końca nie zrozumiesz ich zachowań. Sam kiedyś złowiłem węgorza jakieś dwa metry od pluskających się ludzi. Kiedyś naciągałem pięknych, gruntowych płoci. Bo z nudów się przerzuciłem na płyciznę. Żeby było śmieszniej, waliły w kukurydzę a bebechy miały wypełnione na maksa małżami. Razem ze skorupkami, część zmiażdżona przez zęby gardłowe, mniejsze w całości. Racicznica czy jakoś tak to się fachowo zwie.
Wyhaczyłem w nierówności na polu, Jazda na skróty, znaczy.Gdyby ryby były przewidywalne, to pozostałyby po nich tylko wspomnienia. Dzisiaj nie chciało mi się łowić - wrzaski i pijatyka na lodzie, sporo obcego elementu....
UsuńJak zdrowy, jest do czego heftać i masz kogoś kumatego - spawaj. Kupisz zamiennik, niby aluminiowane a samo się rozleci po roku. Co do kobiet i ryb, moim zdaniem porównanie całkiem trafne. Gdyby ryby zawsze brały - to by się chodziło tylko po mięso. Gdyby kobiety chciały każdego - to by był zwykły, ogólny, światowy burdel ;) Chociaż czasem mam wrażenie, że to ryby są bardziej wybredne niż kobiety.;)
UsuńSama odwilż nie jest zła. Nie przeszkadza rybom- tak uważam. Bardziej chodzi o pełnię. Jak mówią starzy wedkarze "w pełni nikt jeszcze nie nałowił".
OdpowiedzUsuńMasakra. Na prawdę najlepszy blog dotyczący wędkarstwa podlodowego. Ja jutro spróbuję sił. Dopiero za mną dwa wypady, więc się uczę ale połknąłem bakcyla !!!
OdpowiedzUsuńSpiesz się. Lodu jest na 2 tygodnie, ale od połowy tygodnia ma wiać -huśtawki ciśnienia i ogromne utrudnienie obserwacji kiwoka. Zabierz ochotkę, nieduże mormyszki i będzie dobrze. Ryby mogą być dosłownie wszędzie - zarówno blisko brzegu, jak i głębiej. Musisz namierzyć głębokość, na której są ryby - to może być nawet powyżej 1m od dna. Na odwilży lepiej współpracują płotki i leszczyki.
Usuń