sobota, 11 lutego 2017

Karma is b....ch

Dopadło mnie moje nieogarnięcie genetyczne prawie. Dopadł mnie pośpiech, nieoglądanie się za siebie. Dopadł mnie bałagan na pokładzie. Świder zostawiłem na parkingu w środę podczas wizyty na feralnym jeziorze. Dziś chciałem dotlenić swój stawik,a tu okazuje się że w samochodzie pusto.... To nie koniec gry, bo jakiś czas temu dobry człowiek - czytelnik, widz użyczył mi swego Tonara. Także coś się jeszcze wydarzy, mam naukę na przyszłość, bo z faktem mogę się już tylko pogodzić. Oby dobrze służył znalacy, i tak chciałem go sprzedać, ;) Przesiedziałem w domu te największe wygwizdowa, zacząłem wsłuchiwać się w eter - nie robić nic na siłę. Zimno, wiatr, prześwietlony lód. Źle się czuję ze względu na moje przypadłości zdrowotne i wielokrotnie sprawdzała mi się zasada - jeżeli łamią gnaty, jestem półprzytomny ciśnieniowo - wyniki są żadne lub prawie żadne. Trzeba cierpliwie czekać i szukać szansy w lepszych warunkach, bo jeżeli mnie boli, to ryby mają pozamykane pyski tak czy siak. Zostały pewnie 2 tygodnie łowienia, i mam nadzieję powetować sobie tę cieniznę z początku lutego. W międzyczasie stałem się specjalistą od diagnozowania używanych akumulatorów, instalacja testowa 3 x h7, mierniki cęgowe, nowa ładowarka -bo renomowany CETEK padł i takie tam sprawy w kontekście wiosennego mapowania. Na drugim froncie chłonę wiedzę o echosondach batymerii wód od innego dobrego człowieka, który jest szkiełkiem a ja okiem. Cokolwiek robicie - trzeba się rozwijać. Dziś uprzejmy wędkarz w komentach filmowych od głupków wyzywał - nikogo nie zmuszam do oglądania, to nie TVP info w nadwiślańskich jednostkach wojskowych..... Jak to mówię niektórym moim adeptom szkółki wędkarskiej, zbyt wyrywnym na lekcjach - Masz jakieś plany na niedzielę? Bo my będziemy na zawodach... Do usłyszenia.

3 komentarze:

  1. To się porobiło :( Ja też od wtorku męczę się z przeziębieniem , dopiero w czwartek odwiedziłem przychodnię :) siedzę głównie w domu i aplikuję tabletki i syropy , zapijając to wszystko herbatką z sokiem , lód oczywiście sobie odpuściłem , ale nie omieszkałem się przejść na pobliską rzekę w której oprócz łabędzi nic jeszcze nie ma :( śniegu 20cm. to i trudno się spaceruje , mam nadzieję że jeszcze ta zima trochę potrzyma , chociaż już chciało by się wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie lepiej, spokojnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A już myślałem, że limit pecha wyczerpałeś. Głowa do góry, kit tam ze świdrem. Zdrowie i samopoczucie ważniejsze. A ten cymbał na YT to chyba sam nie wie o co mu chodziło. Zaczynam tęsknić za czasami, kiedy internet był drogi i "elitarny". Trzymaj się i pisz częściej. Niekoniecznie o rybach i lodzie, w końcu to blog.

    OdpowiedzUsuń