wtorek, 20 grudnia 2022

One last dance.....

 Szybko poszło. Otwarcie sezonu było w czwartek, dziś- w poniedziałek się zakończył.....Bywa i tak. Pogoda nie rozpieszcza ale cieszę się, że w ogóle udało się wejść na twardą wodę.

     Poranek dziś był ekstremalny, obudził mnie kot domagający się zwyczajowej saszetki z karmą i nie słyszałem nic, nikt nie jeździł. Zapowiadali wczoraj gołoledź i tak też było. Polbruk przed domem jak szkło, zabić się można było, na szosie cisza, kierownictwo szkoły dzwoni, że lekcje odwołane, wyje syrena- jadą strażacy. Ostatnio mijałem ich w sobotę w Sępólnie- z pontonem na przyczepie jechali. Ponoć sarnę ratowali z cienkiego lodu. 

       Rano krótka wymiana myśli z Krzychem- wędkarskasztyca.pl - jakby ktoś jeszcze nie wiedział ;) zdał relację ze stanu dróg no ale konkluzja była taka, że jak odeśpi, to jedzie na ryby. Początkowo bałem się i powiedziałem, że nie ma sensu się ruszać z domu, bo ślisko pewnie okrutnie, ale jak jechałem do szkoły około południa, to już było zupełnie inaczej i układając plan wyjazdu na szybkości ogarnąłem obiad, zabrałem pudełko balansówek Rapala Jiggin Rap, w które wierzę, którymi łowię i które coraz trudniej są osiągalne w rozmiarze normalnym czyli 5cm. Poza tym trzeba było flashera sprawdzić ,bo zastrajkował ostatnio a szkoda by było- bo to jest fajne, małe i przydatne. Okazało się, że prozaicznie baterie padły i nie starczało mu mocy, by uruchomić się w trybie pracy normalnej a tylko symulacji. Jedna wędka, żadnej drobnicy mormyszkowej, po prostu ful kontakt z rybami, bez wydziwiania. 

          Na wodzie nie jestem sam, nie znam człowieka, mówi, że jest źle z braniami, jest od 2 godzin na lodzie i cisza. To nie nastraja, natomiast idę swoim szlakiem, po wypłyceniach przybrzeżnych, końcach spadów, wszędzie tam, gdzie dno jest twarde i świeci się. Właśnie tak jak tutaj, poniżej- krzyżyk pokazuje miejsce złowienia ryby dnia, ale o tym za chwilę. Właśnie po to spędzam mnóstwo godzin na wodzie i jeszcze więcej przed komputerem, programami do map- by zbiory danych opracować i ....wepchnąć do telefonu- na takie okazje jak dzisiejsza. Tutaj nie ma tajemnic większych w wodzie, są izobaty, ale to co najcenniejsze- pokazuje sonar boczny. Wszystkie twarde kawałki dna, podwodne cyple, puste gniazda sandaczowe, leżące na dnie gałęzie. Mam to w swoim telefonie, z dokładnością GPS. I robi to robotę

Locus Maps z nadzieniem strukturalnym



        Na lód wchodzi Marek, znamy się od kilku lat, widujemy się głównie na lodzie. W sobotę miał tam piękne ryby na haku, jedną wyjął, druga wyczepiła się w dziurze. Ustaliliśmy, że ryby tam biorą lepiej po południu i to tak mocno po południu, więc nie było ciśnienia na wyścigi z czasem weekendowo. Po prostu magiczna godzina od 14tej z kawałkiem i ryby odpalały ładnie. Niestety, nie dziś. On zwolennik błystki, ja- balansówki i lawirujemy pomiędzy starymi dziurami , by zrobić i obłowić tę szczęśliwą. Gapiąc się w ekranik mini-sondy ustalam reguły gry. Ryby są nieaktywne, przy dnie nie ma zupełnie ruchu. Dopiero uniesienei przynęty metr nad dno i podbijanie- ożywia nieco towarzystwo i powoduje jakieś zainteresowanie przynętą. Pojawiaja się pierwsze puknięcia, delikatne i trudne do zacięcia. Kotwiczki mam też nie najmniejsze a to nie ułatwia sprawy rybom i mi. Średnio jedna na 10 dziur ma swoich mieszkańców. Pierwsze "narodowe grbusy" czyli 15cm blade jak d.... Okoniowy świat łowi potwory w Holandii czy z lodu w Szwecji/u Finów. Nam zostały te "narodowe".
Ryby są nieaktywne
       To co bierze to raczej jest rozdrażnione podbijaną balansówką- patrząc na małe, płaskie brzuszki  -to samce wkurzone podrygującą im przed nosem przynętą i pewnie chcą odpędzić ją.... Kolory ich blade, to znak , że nie są aktywne kolejny.
Przy którejś już zmianie miejscówki trafiam na dziurę, z której padła ryba wyjazdu. Pasiak normalny, 32cm, ryba dnia dzisiejszego  -tak wyszło. Oczywiście też płaski brzuch, ładnie pochodził pod dziurą- lód czysty, widać było te wszystkie zawijasy jego pod spodem. Nie wypuszczałem go natychmiast, na lodzie tyle wody było, że praktycznie pysk miał w wodzie, więc krzywdy nie będzie wielkiej. Kumpli jego nie doczekałem się, Marek robi mi fotkę, woduję pasiastego  jegomościa i idziemy szukać szczęścia dalej. Kolejne dziury, kolejne mikrusy i nic ciekawego. Scenariusz ciągle ten sam - przy dnie siedzą nieaktywne, podnoszą się gdy przynęta wyżej uniesiona i być może dlatego, że nie skacze im po głowach- jak to balansówka ma w zwyczaju. Taktyka prowadzenia prosta- 3-5 mocnych, zamaszystych podbić z ramienia- dla zrobienia zamieszania i przyciągnięcia ryby- a potem już delikatnie z nadgarstka- by spróbować sfinalizować rybie zainteresowanie wabikiem. 
Robi się szaro, wracam pod szczęśliwy blat ale pusto tam, nie pomagają zmiany kolorów przynęt, w ogóle nie widać zainteresowania nimi. Dziś brały by na żuczki, kiełże, bezmotylki- jestem tego pewien.Ale zostało to w domu. Dlatego mimo wszystko warto mieć choć jedną wędkę na lekko, z cienką żyłką i jakimś wynalazkiem z lekkiej okoniowej artylerii.Wariant B to ochotka. Nie zawiedzie, choć rozmiar ryb bywa niesatysfakcjonujący. Jeśli przydaży się następny pik zimy, bez ochotki nie wchodzę na lód. Natomaist nie zanosi się na to, odwilż ma iść i w sumie trzymam za nią kciuki, bo można będzie na wodę wypłynąć i spróbować oszukać sandacza jakiegoś  albo ruszyć dalej na mapowy szlak. Marzy mi się Jezioro Charzykowskie na bogato, z obdarciem ze skóry, albo bardzo czyste jezioro Bysławskie. Natomiast czas pokaże co z tego wyniknie
A tutaj flasherek w akcji, to jest szybsze od livescope i innych systemów live- nie ma opóźnienia zupełnie. Ruch przynęty 1:1 z ruchem na ekranie. Dość powiedzieć, że Marek podpytał się jak swego Strikera 9 wykorzystać w podobny sposób.... 


Nie planuję być już na lodzie , jest ciepło i pada. Są granice, których się nie przekracza. Poza tym mam sporo pracy,  przygotowuję dane graficzne z Zalewu Koronowskiego. Trochę żałuję, że siedziałem tyle czasu na Żurze, zabrakło mi dwóch wyjazdów, by dokończyć temat Koronowskiego. 

  

sobota, 3 grudnia 2022

Jeśli przyjdzie zima vol.......... X

Widzę, że na wschód od nas już zaczęli daleko tam pod Uralem, ale  jakoś te filmy od prawie roku mi nie podchodzą ,nie da się oddzielić tego co się dzieje w Ukrainie od tzw. sytuacji ogólnej. Nie mam nawet motywacji, by szukać na tamtejszych forach co nowego wymyślili. Niedawno Szczerbakow, wypuścił film o wędkach sandaczowych, u nas to nie ma szans skorzystać, bo zanim zacznie się lód, to skończy się sezon na sandacza. Natomiast pada tam kilka ciekawych stwierdzeń o żyłce, bardzo modnych vibach na lodzie i o tym co prowokuje a co odstrasza sandacza. Autor stracił brata, wygląda mizernie dość nie wiem czy to też nie są echa wojny...Z sentymentu do nich wstawiam. 







Zimy nie będzie u mnie długo, no chyba że zaskoczy znienacka na jakimś płytkim jeziorku. Jeśli sezon się zacznie- stawiam na mobilność, zwinność i korzystanie z kieszonkowej elektroniki. Mapy moje cudowne w telefonie, kieszonkowa echosonda, która doczekała się debiutu na wodzie latem 

Chce ktoś kupić tytanowy świder? Nie będzie tanio ale z tzw. sytuacją ogólną teraz są one praktycznie niedostępne- zwłaszcza mojej kompletacji z głowicą Heinola 115mm. Booty grasują na blogu, regularnie zapewniaja 400 odsłon codziennie. Nie prosiłem się o ten uczynek, nie wiem gdzie złapałem syfa, ale......booty dbają o  pozycjonowanie bloga w sieci.