czwartek, 4 stycznia 2018

Podlodowe opowieści II "Panie, na co pan lowisz??!"

Brały wtedy. Oj brały. Przerwa świąteczno- noworoczna w kalendarzu nauczycielskim ad 2010r.
Miejsce jak ostatnio - Olszewka. 
Byłem już wprawiony w tematy bezmotylkowe, bałałajki naaaajlepsze z najlepszych czyli marmish z Kanady, żyłka 0,10 i własne wypusty wolframek z dekoracją.
Wtedy ta woda była na tyle pewna okoniowo, że nie "czy" tylko "kiedy" znajdzie się stadko gotowych do współpracy pasiaków.  Wyjazd pamiętam dobrze, bo czas zetknął mnie  i sąsiada na lodzie z największym filozofami znawcami, łowcami, sprzedawcami ryb jakich znają moje okolice.  Każdy obładowany wędkami, lodówami turystycznymi jako siedziskami...szpan i szyk.
Chodzą, szukają. Tyle , że coraz bardziej zbliżają się do mnie. To ta sama zatoka od 60cm lodu, ale wtedy było go ok. 30cm.  Okonie były. Nic szczególnego, ot rozmiar konsumpcyjny, czasami jaki większy bonusik.
Panowie podchodzą, pytają podglądają. Standardowa procedura w takim wypadku wygląda tak, że zostawia się przy sobie jakiegoś mini- pasiaka na lodzie, a te  właściwe szybko chowa do torby przy pasie. Nikt nic.....
Pan F. zamiast dzień dobry częstuje mnie wywodami na temat błystek, diabełków i tego jak powinno się nimi posługiwać. Klasyczny przykład "wędkarza teoretycznego". Wredny typ. Kiedyś przegnał mnie z parkingu pod swym blokiem, choć mnóstwo innych miejsc było wolnych. Dla zasady. Spoko, po mieczu mam geny małopolsko-kielecko-zamojskie, więc zapamiętamy.......
Dziury wiercę w szachownicę rozstaw co 3 m, muszę trafić. Dawno stwierdziłem, że na tej wodzie nie opłaca się "szukać" na zasadzie dziura tu, dziura tam, tylko wymyśleć system i trzymać się go ściśle. To już nie jest wędkarstwo a statystyka. W końcu muszę trafić na nie.
Są. Pierwszy, drugi, piąty. Przerzucam do sąsiedniej dziury te 15-18cm. Widzę, że coś już nie tak z mymi "kolegami" Głupie uwagi mimochodem nt  azora, ciekawość. Odwracam się plecami i robię swoje. Kolejna dziura jest lepsza, ryby o kilka roczników większe. Nie da rady na balona rwać ich do góry. Tylko przeciąganie linki.
Moi  "koledzy" już nie dowcipkują. Dwóch z nich po chwili idzie w zupełnie inny rejon zbiornika. Zostaje tylko pan F. Po którymś tam sensownym okoniu staje przy mnie. Nie gada
. Kolejna ryba i gość wymięka. Dopada do mnie, z okrzykiem "Panie, na co pan łowisz???".
Ja nie mówię nic, tylko pokazuję mu zwykłą srebrną mormyszkę. Złapałem ją za haczyk tak, by nie było widać tego co najważniejsze tego dnia na tej wodzie. Żółtej dekoracji wyciętej dziurkaczem z jakiejś butelki po płynie do naczyń.......
F. odchodzi, ryby są już u mnie w worku, działamy dalej. Młody nie ma tyle szczęścia, spina lina, którego nie udało mu się wyjąć przez czyjś otwór wybity pierzchnią.
Na wyjściu z zatoki trafiam rybę dnia. Grube 36 cm pasków. Wybiegane i waleczne. Zdążyłem się tyłkiem odwrócić do innych, kilka chwil zabawy i jest moja. Przynęta to czarna kulka + żółta dekoracja. Obrabiam okolice, nic. To  musiał być samotny wilk, bo jakoś blisko lodu strzelił. Zmiana kolorów nic nie daje, czas się zwijać.
Pakujemy się do golfa, dramat. Nie ma kluczyka. Na lodzie śnieg dość wysoki, nie widać nic. Kolejne kursy golf - lód. Godzina szukania. Jaja na całego. Nie mam zapasówek do niego. Trzeba będzie jakiegoś kumatego wezwać co się włamie i odpali.... Młody do mnie krzyczy z daleka - MAM!!
Były zaraz przy samochodzie, przy wyładunku na parkingu wypadł z kieszeni. Boże, jak ja  się cieszę!!! Już po zmroku  jestem w domu. Młodemu nie poszło dziś, poza  dwoma największymi  daję mu swoje ryby - masz, zarobiłeś- mówię się śmiejąc. Kto wie, co by było, gdyby on ich nie wypatrzył.
Następnego dnia Młody pojechał do lokalnego sklepu, na piwo, miał już lata. Spotkał tam dwóch z trzech naszych towarzyszy. Mówi im, że M...to nałowił wczoraj  taakich okoni. dołożył długości.  Oni rechoczą, nie wierzą,bo żaden nie widział. - Ten to ma tyle sprzętu, że.......  Młody zamyka im gęby krótkim tekstem: Tak, ma. Wędkę za 10zł i te mormyszki co sam robi.....
Wyjazd  nauczył mnie jednej rzeczy. Musi być jedna, nienaruszalna kieszeń, w której będą kluczyki samochodu i nic innego. Zamknięta, bezpieczna. Uwalnia od myślenia, czy będę je miał przy sobie, czy nie........
                                            To te dwa największe......

17 komentarzy:

  1. Tak Panie :) mięsiarzem byłeś - wyłapałeś i doopa :) I ja miałem kiedyś podobny przypadek - połowiłem dość fajnych okoni , no może nie 36cm ale ale tą trójkę z przodu miały , schodzę ci ja już z lodu ,ale zaszedłem jeszcze na jedno miejsce , usiadłem , macham blaszką , i takie tam palczaki , zwijam się więc już do domu , ale z ciekawości podchodzę do jakiegoś dziadka i grzecznie pytam jak tam biorą , a ten cham coś tam do mnie burczeć zaczął - pomyślałem , dziadu żebym pokazał ci skrzynkę :) Ale to dawne czasy , teraz przeważnie nie biorę , czasem jak mnie sąsiad poprosi , to handluję na wioskowe jajka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swoje już zjadłem. Tamta woda umarła okoniowo z dwóch przyczyn. Ja i kolega co go nauczyłem bezmotylkować to raz, dwa to przyduchy letnie spowodowane dopływem ścieków komunalnych rzeczką tworzącą te jeziorko. Dziś nie zjadłbym już ryby stamtąd. W minionym roku strażacy spuścili wodę rozcinając zastawę drewnianą, ryby zeszły w dół rzeczki. Po ptokach jest. W zeszłym roku nie zaznałem smaku okonia, w tym też pewnie nie będzie mi dane. To kwestia przyzwyczajenia i odzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nigdy nie złowiłem więcej niż 5kg okoni na jeden wyjazd, mój kolega tamtejszy - lokals miał taki event w 2009, druga połowa stycznia, że trzy dni skrobał.
    Opowiadał mi jak po jednej z letnich przyduch wypływały garbusy, na wąskiej ścieżce przepływu wody naliczył ponad 100szt. Największy miał prawie 50cm. Ile nie widział? Ile było pod kożuchem zielska? Te największe padły, zanim opanowałem technikę bezmotylki. . Są łowione i dziś spore ryby na robala z gruntu, ale ja już straciłem serce do tej wody.

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie najgorsza ta Twoja woda ,albo rybołow z Ciebie dobry :) bo u mnie to ja nigdy 5kg.okonia nie złapałem, ani białej ryby latem :( Z drugiej strony ja latem prawie nie nęcę , na rybach spędzam czas po pracy a nie przed TV , liczy się odpoczynek a nie wynik , ryb nie jadam więc dla mnie żadna różnica czy złapię 10 czy 50szt.

    OdpowiedzUsuń
  5. https://www.youtube.com/watch?v=qIXXwQZlIHA

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe rozkminy tu macie Panowie. To ja nie przeszkadzam. Miłej zabawy życzę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Owik, ale o co chodzi? O wspomnienia, czy o niezabieranie ryb? W ub. roku nie było czego brać - taka smutna prawda. Ja purystą C&R nie jestem.... Po prostu nie chciało mi się ich robić.

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie mi o nic nie chodzi. Już to przecież kiedyś pisałem, broniłem Ciebie przed innymi palantami (na jakimś tam forum, którą to chyba ja w dobrej wierze niepotrzebnie rozpętałem). Miałeś prawo, nie zrobiłeś nic wbrew wszelako pojętej etyce. Dla mnie nic się nie stało. Dziwię się, że wchodzisz w jakieś bezsensowne wojenki z imć Marek Marecki. To tyle. Albo ja czegoś z tej dyskusji nie rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jakich wojenkach mowa?? to że tam wyżej napisałem że Maciej to mięsiarz był :) :)Po pierwsze to żart , nie wiem jak na klawiaturze zrobić emotkę z przymrużonym okiem , a na blogu emotek nie ma :) no i jak ktoś nie potrafi czyta ze zrozumieniem to tak to jest! Po drugie to nawet jeśli ktoś zabiera ryby to jego sprawa - płaci składki i ma pełne prawo brać , stosownie do limitów/przepisów i GÓWNO to kogoś powinno obchodzić ! A ''kanapowymi pseudo-wędkarzami'' nie ma co się przejmować , pokupowali kamery , oczywiście są filmiki że wypuszczają C&R ale kto wie czy robią tak zawsze , czy poza kamerą nie biorą? Ale mnie to nie obchodzi - to mamy płacić , wypuszczać żeby rybak brał?? Promuje się C$R coraz więcej łowisk no'kill to czemu składki nie tanieją tylko idą w górę!? składka na zarybienia? po co? jak każdy wypuszcza i ryba potrafi sama się rozmnożyć - może trzeba płacić na tych złodziei ze związków? Na różnych forach piszą że podobno w niektórych kołach jest niższa składka na no'killowców - to zaraz się okaże że wszyscy są no'kill a za plecami będą ładować do wora ! kto to skontroluje? ja kartę mam od nie pamiętam ilu lat a w życiu byłem kontrolowany tylko 3 razy na lodzie ! tu gdzie teraz mieszkam od 21lat nigdy mnie nikt nie skontrolował , to kto to ogarnie? Do poczytania : http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=10347.0 http://splawikigrunt.pl/wpis/akcja-lowiska-no-kill-w-kazdym-kole-kazdym-okregu http://splawikigrunt.pl/wpis/rybacki-poker-w-pzw http://splawikigrunt.pl/wpis/sport-w-pzw-czyli-jak-dzialacze-przejadaja-nasze-pieniadze Należę na to forum , ale z wieloma sprawami się tam nie zgadzam np. jest ekipa która chce zmian w RAPR dotyczących np. obowiązkowemu posiadaniu podbieraka - tu czasem mogę się zgodzić ale nie przy każdej metodzie! latem uwielbiam łowić na wypuszczankę(przepływanka) z kołowrotkiem typu centrepin :) przeważnie łowię małe płotki , bo dużych nie ma :( czasem się trafi kleń 40+ np to wtedy taki podbierak by się przydał , drugim ich ''pomysłem'' jest obowiązek posiadania maty! - na cholerę mi mata skoro ja staję w wodzie , złowione ryby nie przetrzymuj w siatce , tylko od razu po odhaczeniu wypuszczam , więc po co mi mata?? I przez takich ludzi potem są problemy :( u mnie w okolicy jest taki poyebany strażnik co potrafi dowalić mandat za to że w okresie ochronnym szczupaka stosje się duże gumy - a gdzie jest wyszczególnione jaki rozmiar/guma na daną rybę?? jakoś w tym sezonie wszystkie szczupaki złowiłem na kopyta 8cm które uważam za uniwersalne bo łowię na nie również okonie - a przecież zimą nie raz szczupak czepia się na mormyszkę!

      Usuń
  9. Nie,nie ma wojenki - spoko, nasze pogaduchy są tutaj bez spiny. Nie sądzę, byśmy sobie chcieli udowadniać rację mojszą z najmojszych. Szkoda zdrowia i czasu.
    Ten blog jest w ogóle chilloutowy, ostatnio więcej gadania niż łowienia, ale cóż zrobić...taka aura.
    Nawet na wschód od nas nie ma lodu i bliższa zagranica też nie może wejść na lód, rzeki pozalewane.
    Także jest dobrze z pogaduchami tutaj. Przybywa czytelników, wejść na stronkę było 3 tysiące w minionym miesiącu. Co ciekawe sporo wejść ze wschodu jest. Pewnie przez podlinkowane ichniejsze filmy, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się wgl zastanawiam, skąd się bierze ten fanatyzm w wędkarstwie. Sam zauważyłem u siebie jakieś skrajności, ale było to w okresie, gdy byłem gówniarzem i nie miałem powiedzmy problemów jak dorosły. Jak teraz mam zawalony dzień innymi problemami, to się zastanawiam, skąd Ci ludzie mają energie żeby się ujadać po pracy w internecie. To chyba taki trochę masochizm, żeby po problemach dnia codziennego sobie ciśnienie podnosić. Nie mówię tylko o wędkarstwie, bo w różnych społecznościach i kółkach zainteresowań przebywałem, ale co dziwne tyle syfu nie widziałem dziwne. I co mnie przeraża, to że to są dużo starsi ludzie ode mnie. Mam teraz 24 lata i wizja, że mój ojciec by się zajmował jakimiś pierdołami na jb.pl typu, że czemu ten wobler na pstrąga ma dwie kotwiczki, jak powinien mieć jedną bezzadziorową, jest dla mnie zajebiście abstrakcyjna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Fanatyzm często bierze się z zawiści ale też z czysto naszego pl bycia świętszym od papieża......Przesada w każdą stronę jest zła, nie ma o czym gadać, pozorna anonimowość w sieci dodaje odwagi różnym napinaczom.
    Panowie, nie ma co dalej dyskutować na temat C&R, od tego są fora przecież ;)
    Dobre wieści mam takie, że już pięterko domu zrobione na gotowo przez ekipę, we wtorek koniec remontu.....Dwóch na trzech z ekipy łowi na lodzie....wesoło jest.

    OdpowiedzUsuń
  12. Część
    Czemu nic nie dodajecie podobno lód już na Mazurach się pojawia jaka grubosc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i owszem pojawił się w wtorek rano , było -5 to ile myślisz taki lód może dziś mieć? wczoraj rano było -4 w dzień +2 , dziś z rana -3 w dzień -1 ,a teraz za oknem -4 Owszem mniejsze jeziorka leśne zamarznięte całe , ale po południu ciemno i nie ma jak sprawdzić grubość (może w weekend) takie jezioro Ełckie które w sumie zamarza najpóźniej , ma tylko zamarzniętą zatokę Szyba , ale z samochodu nie widziałem żadnego kamikadze jeszcze :) W roku 2014 na lód weszliśmy po 19stycznia , więc trzeba się uzbroić w cierpliwość.

      Usuń
    2. Ponoć ma być zima ;)
      Jak prognozy się sprawdzą, ruszam na zwiady w czwartek.

      Usuń
  13. Ja jeśli nie pojadę jutro do stolicy to pewnie w sobotę uderzę na pierwsze łowienie...
    Chyba spać nie będę mógł:)

    OdpowiedzUsuń