Cześć i chwała czytelnikom, którzy jeszcze tu zaglądają!
Do rzeczy. Wczoraj oficjalnie zakończył się u mnie sezon podlodowy= wody od lodu są wolne.
ja nie łowiłem już długo, długo by mówić o powodach........
Czas na podsumowanie - jaki był sezon podlodowy 2017/2018?
Po pierwsze był, co nie było takie oczywiste dość długo.
Po drugie, był stosunkowo długi- jak na katastroficzne zapowiedzi(wiadomo, że Warmia jeszcze walczy, Podlasie też)
Po trzecie- były ryby. Może nie za duże, może nie za dużo, ale były
Kolejna sprawa to weryfikacja założeń przedsezonowych- dotyczących sprzętu, taktyk, poszukiwania ryb itp. Tutaj jestem zadowolony, bo teorie podejrzane na YT jak i własne założenia generalnie się sprawdziły:
Świder
Jak pisałem tutaj ; Mamy to!
Rzadko spotykana, zaawansowana technika rosyjska(sic!), czyli spawanie i obróbka tytanu. Technologia rodem z wojskowych laboratoriów, stoczni produkujących legendarną Alfę/Lirę czy też najszybszy=najbardziej nagrzewający się samolot Blackbird trafiła do rąk wędkarzy. To nie pusty patetyzm, ale prawda. Do tej pory spawanie tytanu nie było czymś powszechnie dostępnym. Świdry Musajewa można było kupić w Rosji od kilku lat, na forach rosyjskich miały tyle samo zwolenników(niska masa),co przeciwników(cena, dostępność)
W każdym razie udało się, i mogliśmy z GaGackiem zakręcić tym cudem, które żadnym cudem nie jest, po prostu jest kolejnym ogniwem w łańcuchu rozwoju metalurgii, bo idea świdra jest przecież stara....
Najważniejsze, że zakup jak najbardziej trafiony. Owszem nie jest taki kompaktowy jak zagubiona mora, czy nawet wariant teleskopowy GaGacka, ale za to jest lżejszy odrobinę i w konstrukcji mniej jest ruchomych elementów.
Eksploatacja - przyjemna, lekkość bytu nieznośna. Nie ślimak tnie lód - to robota fińskiej głowicy Heinola 115mm i potwierdzam słowa GaGacka, to dosłownie znika w lodzie. On miał oryginalna Heinolę już ub. zimy, teraz porównał z tytanem i wyszło , że jest on bardziej dopracowany od oryginału, prozaiczne przeniesienie otworu do śruby mocującej głowicę w inne miejsce rury- korpusu- zaowocowało łatwiejszym transportem śryzu do góry
Rura korby ma stosowną średnicę i jest sztywna, druciak Heinoli/Rapali I generacji nie był zbyt
sztywny. Rękojeści są tonarowskie- może nie najwyższych lotów, ale za to wymienne w razie W, nie rozpadają się jak w Heinoli I gen -- poprawione zostały w brązowych Heinolach II gen.
Mam odczucie, że ten świder jest minimalnie głośniejszy od tradycyjnego, niewielka masa nie pochłania wibracji tak dobrze, jak ciężkie klasyki i przez to jest głośniejszy.
Przy silnych mrozach lód nie odchodzi od ślimaka tak dobrze , jak w malowanych proszkowo odpowiednikach. Żaden to problem, bo mogę go obić chochlą bez obaw, że mi skoroduje.......drugie praktykowane rozwiązanie- przetrzymać go w przeręblu dłużej ,by puściło. Poza tym nie trzeba uważać podczas czyszczenia przerębli świdrem ze śryzu(zacząłem tego unikać)
Zamek klinujący korbę w pozycji roboczej jest prosty i skuteczny- russian style ;) silna wibracja potrafi poluzować motylek.
Trwałość korpusu bez zmian w stosunku do chwili zakupu, nic się z tym nie dzieje.
Ostrza fińskie dostały trochę piaskiem po zębach- bezśnieżna zima w początkowej fazie -sporo piasku wiatry nawiały na taflę i tutaj nie można było nic zrobić. Poza tym , że zauważyłem jakieś rysy na nich, nie odczułem dyskomfortu podczas dziurawienia lodu. Poza tym na odwilży warto mieć inną głowicę niż sport- ona ma zmienione kąty ostrzy i szybko zjada zmarznięty mocno lód, natomiast trzeba się przyłożyć podczas odwilży. Rozwiązanie jest, to niebieska głowica dedykowana mokremu lodowi. Do przemyślenia przed następnym sezonem.
Dziwne uczucie ciepła - podczas przenoszenia świdra w ręce na niewielkim mrozie/odwilży- nie wiem ocb, może chodzi o pojemność cieplną/przewodzenie ciepła, które jest różne od stalowych świdrów.
Ogólna ocena 9/10, przy czym ten brakujący punkcik bardziej dla zasady aniżeli realnie- Spawany materiał, niepokryty emalią będzie bardziej czepliwy dla lodu podczas silnych mrozów, niezależnie czy stal, tytan czy jakikolwiek inny metal.Druga sprawa to cena, ale tak czy owak boli mniej, bo poprzedni świder zgubiłem. Przy kalkulacji, że za 250zł kupuję dodatkową głowicę 135 , którą ślimak obsłuży, mam dwa świdry do różnych zadań w jednym kawałku. Wtedy cena praktycznie nie boli, bo Rapala też kosztuje 500zł, jest kłopot z nożami na zapas i waży zdecydowanie więcej.
hmm może może na przyszły sezon i ja się skuszę...Nie wiesz czy oferuje krótsze ślimaki?
OdpowiedzUsuńA jak u ciebie? Powalczyłeś coś na ostatkach?
UsuńMyślę że to kwestia dogadania z Musajewem. Polecam w okolicach sierpnia- września uderzać do niego, bo potem może skończyć się stockową wersją= klepie na ichniejsze warunki.
OdpowiedzUsuńDziś lecę jeszcze powalczyć i kończę sezon. Już chyba organizm przestawia mi się na wiosnę bo pewnie jeszcze z parę dni można by latać, ale ja już mam dość.
OdpowiedzUsuńSezon mocno średni ze wskazaniem na kiepski..
A`propos świdra, czy sprzedawana całość (razem z głowicą i nożami), czy oddzielnie trzeba zamawiać?
Najpierw wysłałem do niego fotki głowicy,ale stwierdził że na ich podstawie nie będzie mógł dokładnie porobić tego. Zakupił głowicę w Rosjii, cena taka sama jak u nas i wszystko było zrobione na oryginale. Także 800zł wyszło za głowicę i ślimak.
OdpowiedzUsuń