Wesołych Świąt Czytelnicy, wiem, że nie którzy z was jeszcze walczą, tym bardziej zdrowia życzę.
W kolejnej części podsumowania krótko o użyteczności zabawek i ich wpływu na wyniki.
Elektronika.
Wreszcie dogadałem się z flasherem, na sam koniec sezonu opatrzyłem go w kilka pożytecznych ustrojstw, które zwiększyły wygodę jego użycia. A tutaj było o tym.
Co ciekawe, planowałem go sprzedać, ale to specjalistyczne narzędzie, więc kupców na giełdzie forum jb. nie było. Patrząc na cenę, za którą wisiał, doszedłem do wniosku, że to nie ma sensu.
W ogóle to sporo przemyśleń się zrobiło, głównymi sprawcami był Marek i świder tytanowy.
Dlaczego Marek? Sporo rozmawialiśmy w komentach o rosyjskiej elektronice - czyli o Praktiku
To taki mały blackbox z ekranem wielkości trochę wiecej niż 2 pudełka zapałek.
Jedyne zalety to kompaktowość konstrukcji i związana z tym lekkość oraz czas życia baterii- zwykłego AA szt. 1
Wady: szeroki stożek o kącie rozwarcia 40 stopni - czyli w gratisie bardzo duża martwa strefa, biorąca się z fizyki, czyli powrotu sygnałów do echa po odbiciu się od najbliższego obiektu.
Zatem nie będą widoczne obiekty na stromych spadach, przejściach ze stromego na płaskie. To są bardzo atrakcyjne miejscówki dla ryb, gdzie nie będzie możliwości obserwacji ani pracy przynęty, ani ewentualnych ryb !
Nadmiar informacji przy szerokiej wiązce powoduje, że nie jesteśmy w stanie ocenić co jest pod nami np. na 10m, co odpowiada mniej więcej okręgowi 8,5-9m obrazowanemu przez Praktika i w drugą stronę, wąska wiązka ducera w tradycyjnych flasherach 20/8 daje realnie ok 3m lub 1m pod nami na tej samej głębokości. Dlatego definitywnie im węższa wiązka, tym lepiej. Bo zbyt szeroki zakres penetracji toni ryb nam nie przysporzy - za daleko są, a zimą to one rzadko ganiają przecież, do tego tracimy obrazowanie spadów- o czym pisałem wyżej.
Bo na wczesnym lodzie chodzi głównie o znalezienie ryby. Na płytkiej wodzie echo nie jest potrzebne - szkoda czasu na zabawy, ale duże oksy to nie tylko płytka woda....Więc mam lekki świder, mogę chodzić ile sił w nogach. Flasher jest duży i dość nieporęczny, trzeba go zastąpić będzie czymś wolnym od wad Praktika - lub choćby ze zmniejszonymi wadami.
Dawno już temu pisałem o elektronice na lodzie:A tutaj
I przedostatnią linijką sprzętów były urządzenia Marcum Troller 2.0 oraz Showdown 5.6
Początkowo myślałem o tym wyższym modelu czyli Showdown 5.6 Dual Beam
,który ma możliwość obsługi dwuzakresowego ducera 8/20 i ma jedną z najwyższych separacji celu rzędu 1/2 cala- co jest bardzo pomocne w zobrazowaniu małych przynęt. Chciałem się pozbyć flashera, ale to się robi za droga zabawa patrząc na wszystkie opłaty (vat+cło+przesyłka) i tak by nie starczyło nawet na połowę nowego.
Skoro mam się pozbywać 8/20, dołożyć xxx $, by kupić inne 8/20, to nie ma sensu.
Najprawdopodobniej skończy się na Troller 2.0, który ma ducer tylko 20* mniejszą separację celu - ale i tak lepszą (2 cale)niż mój Ice -35 (2.5) ,ale zasilany jest paluszkami AA lub ze zwykłego aku 12V w packu z coverem. Mnie jeżeli już- interesuje wariant mobilny, czyli kieszonkowy.
Gdyby zaś zdarzyła się jakaś finansowa bonanza, to można Showdown by kupić, zamocować na uprzęży, aku lekki gdzieś w kieszeń zapodać i ma się wszystko prawie wszystko co potrzebne mi na lodzie- mobilność i dokładne zobrazowanie toni wodnej
A wyglądałoby to mniej więcej tak:
Nie będę ukrywał, że inspiruję się braćmi Szczerbakowami, którzy tutaj pokazali jak rozwiązać sprawę używania echosondy i łowienia w tym czasie.
Jest jeszcze jeden element układanki, który chciałbym ulepszyć i używać w szerszym zakresie w wędkarstwie podlodowym.
Z góry odrzuciłem modne ostatnio echa wifi- typu Deeper, Lowrance. Mają za szerokie wiązki sonaru, mam za małą średnicę otworu, dziurę trzeba dokładnie oczyścić i przy grubym lodzie mogą być zakłócenia wywołane zbyt szeroką wiązką 40* pływającego w lodowym tunelu ducera
Wiem, że Bartas- znaczy Okoniowybartus.blogspot.com podobnie jak Marek mają te echa, obłowili je.
Tutaj film Bartka z oglądu echa - materiał jest warty obejrzenia, bo pozbawiony wszechobecnego lukru, jaki można zobaczyć w materiałach na YT. P.s. Ja tam nie uważam się za najlepszego, ale piszę o wędkarstwie podlodowym sporo ;)
Użycie map.
Jakiś czas temu zasygnalizowałem sprawę robienia map batymerycznych i ich używania. Polecam komentarze - tam jest sporo wiedzy i przemyśleń.
Ja od miesięcy więcej myślę o mapowaniu niż o łowieniu, chciałbym zmienić echo tak, by w miarę szybko szybko porobić mapy tego rodzaju:
By stanąć nad głową nie rybom, ale np. nad plackiem twardego dna, wyłaniającego się z mulistej okolicy- jednym słowem potencjalnej miejscówy okoniowej.
To mapa mozajkowa Side Imaging/Structure Scan - w zależności od producenta sprzętu.
Nie ma róży bez kolców, wszystkie moje wody do tej pory zrobione muszę opłynąć jeszcze raz. Na szczęście zbieram dane z pasa o szerokości do 80-100m, więc nie będzie gehenny czasowej.
Do tego można się postarać i wybrane obszary jeziora - bo w całości to nie ma sensu i czasu szkoda - porobić fachowo mapy twardości dna.
Tutaj sprawa jest o tyle skomplikowana, że oprócz sprzętu, czasu, programu do obróbki danych potrzeba jeszcze wiedzy. W tym miejscu dziękuję Sławkowi Kotowi, który wprowadził mnie w teorię profesjonalnego mapowania i cały czas koryguje moje zapędy nadmiernego upraszczania sprawy. Dzięki Sławek!
Po co ta twardość dna -to raczej nie jest trudne do wykumania. Drapieżniki w paski ja lubią. Jej styk z miękkim to mekka ryb karpiowatych. Dodatkowo w połączeniu z mapą mozajkową daje praktycznie pełną świadomość sytuacyjną. To nie łowi ryb, nie decyduje, ale jest pomocne.
Drugi sezon używałem smartfona do transportowania map na lód- działa wybornie, do rozwiązania pozostaje tylko dodatkowe zasilanie - bo bateria starcza na zaledwie kilka godzin używania aplikacji gps, do tego dochodzą niskie temperatury i okazuje się, że że nie ma jak zadzwonić....
Muszę sprawdzić rynek etui na smartfony dla biegaczy- taką mapę dobrze mieć na ręce, a nie pod ręką ;)
Kolejny sezon nauki elektroniki zaczynam za chwilę, każda zebrana wiedza daje mi satysfakcję, bo z rybami bywa różnie.
Mam radochę z tego mapowania, czasami łapię się, że kręci mnie to bardziej niż ganianie za rybami. Mam nadzieję, że odnajdę balans i wróci fun z łowienia również. P/
Także jestem bardzo zadowolony z użycia wszelkiej maści zabawek elektronicznych, cele na przyszły sezon podlodowy wyznaczone, będzie się działo - mam nadzieje, że już żadna wichura mnie nie powstrzyma i nie pozbawi sił.
P.s. jaki związek ma świder z elektroniką? Po prostu mając coś tak lekkiego chciałoby się mieć równie lekką elektronikę=zyskać zupełną swobodę na łowisku.
Dlaczego już nie sanki? O tym w ostatniej części podsumowań- czyli sprawach założeń taktycznych.