piątek, 1 listopada 2013

Przedsezonowe porządki.

Nie wiadomo, czy zima będzie, czy nie, w każdym razie nie zaszkodzi przejrzeć podlodowy arsenał, powymieniać żyłki, doposażyć pudełka w zerwane blaszki czy mormyszki.

Żyłki
- wg mnie nie należy oszczędzać na tym elemencie - łowi się cienko, ponoć żyłki nie zleżeją przez rok ale wolę nie ryzykować - zwłaszcza, że cienkie żyłki łatwo się przecierają, skręcają. Dodatkowo, gdy np. natłuszczam żyłkę, by nie marzła, teraz trzeba ją wymienić - tłuszcz zmienia właściwości tworzyw.
- Jeżeli ktoś łowi okazjonalnie, polecam zacząć od przyponówek, firma nie ma znaczenia, rozmiar od 0,07do 0,12 mm do mormyszki i najmniejszych blaszek  i 0,14- 0,16 do błystki
- Po kilku latach prób, wydatków ograniczam się do żyłek Dragona z serii HM. Wcześniej przerabiałem G-line Gamakatsu, fluorocarbony Trabucco oraz żyłki "podlodowe". Wiem, że zawodowcy od łowienia na bałałajki używają żyłek przyponowych firm Colmic,  Maver, Mivardi. Póki co nie grożą mi wyścigi w łowieniu rybek jak zapałka, moim celem nr 1 jest okoń, więc polecam nie przepłacać za żyłki. Wg mnie dwiema najistotniejszymi cechami żyłki jest wytrzymałość w stosunku do średnicy oraz miękkość a w zasadzie sztywność. Przy łowieniu "z ręki", tj. holu ręcznym sporych nieraz okoni żyłka nie może być zbyt miękka, lejąca się. Podczas holu - odkładania żyłki rękami na lód/śnieg  zbyt miękkie żyłki kleją się do palców i plączą się. Oczywiście zawodowcy mają i na to sposób - odrzucają od przerębla "bałałajkę" wraz z kilkoma metrami żyłki. Ja będę łowił na wędki o wadze do 4 gramów, wiec nie rzucę tym zbyt daleko i trzeba sobie będzie radzić palcami. Co innego, gdy łowimy na mormyszkę wędką z kołowrotkiem o stałej szpuli. Wtedy cienka "pajęczyna" o dużej rozciągliwości zniweluje ewentualne błędy podczas holu, przy dobrze ustawionym hamulcu, miękkim blanku wędki możliwe są hole np dużych okoni na żyłkę 0,06mm.....
okoń na żyłce 0,06mm! 
 Konkludując temat żyłek polecam odświeżyć ich asortyment co sezon, ewentualne niewykorzystane metry przeznaczyć na przypony do spławikówki. Ważne, by żyłka była świeża, średnice od 0,07 do 0,16 wyczerpują rozmiarówkę. 
P.s. Jak nie dać się nabrać na stare żyłki?- trzeba wertować katalogi i porównać to, co chcemy zakupić z ofertą na dany rok. Dystrybutorzy często  zmieniają opakowania, by odświeżyć szatę graficzną szpulek. W przypadku żyłek pudełkowanych dodatkowo to się sprawdza. Inną możliwością jest kupno żyłek oznaczanych jako nowość na dany rok. 

Przynęty.
Tu nie ma wielkiej filozofii, należy je kupić lub wykonać samemu. 
Mormyszki. Na płytkie wody polecam mormyszki klasyczne - cynowe/ołowiane. Mają lepszą pracę pod wodą i oczywiście są tańsze. Cynowe mormyszki są tanie w produkcji i można spróbować pobawić się w wytwórczość samemu. Mormyszki wolframowe polecane są na głębsze wody oraz na sytuacje zawodów, gdy szybkość opadu przynęty w strefę żerowania ryb przekłada się na szybkość łowienia, a co za tym idzie na ryby, punkty, puchary, medale.........
Co do samodzielnego wykonania mormyszek wolframowych,  o ile nie prowadzimy "produkcji" na większą skalę, to rzecz jest wbrew pozorom mało opłacalna. Ileż mormyszek urwiemy? Ile odetną nam szczupaki? Koszt wolframów ze sklepu to od 6 do 12 złotych(oczywiście nie chodzi mi o perełki kadrowe np. z Rosji), natomiast koszt materiałów czyli pasty lutowniczej, cyny, haczyków oraz np główek wolframowych , farb, lakierów, rozsianych po różnych sklepach (przesyłka!!) powoduje  nieopłacalność produkcji małych partii przynęt. Co innego, gdy mamy dostęp do materiałów i sprzętu - lutownic. Wtedy można spróbować dobrać odpowiednie haczyki(metoda prób i błędów jest kosztowna.......)i zagospodarować sobie czas w jesienne wieczory.
     Błystki można również robić samemu, popularne kształty wycinać z blachy, lutować, wyginać, testować..... Można oczywiście zdać się na dystrybutorów, którzy za nieduże pieniądze (4-8) oferują kopie błystek np. Kuusamo, które w oryginale kosztują 10 ale EURO sztukę. Potencjalna kopalnia przynęt podlodowych, jaką jest rynek rosyjski jest praktycznie niedostępna, choć można znaleźć w republikach bałtyckich sklepy oferujące wysyłkę międzynarodową. Tyle, że musi być to wtedy spore zamówienie by miało sens, cena przesyłki to ok. 100zł.
Przynęty wertykalne - balansówki, woblery podlodowe.
Oferta rynku jest bardzo bogata, od Rapali Jiging Rap do rybek poziomych Jaxona, Mistralla i jeszcze kilku dystrybutorów sprzętu znad Wielkiej Rzeki. W ostatnich latach jakość balansówek poprawiła się, bez obawy można kupić  coś takiego: 
Jest to dobra kopia rozwiązań fińsko-rosyjskich, haczyki dość miękkie, łatwe do podostrzenia 
 Można nawet kupić je z myślą o stuningowaniu, zrobieniu własnych custom-baits
Ewentualne wady to mały wybór kolorów, brak wariantów fluo i nightglow- na głębokie wody. 
Balansówka to najlepsza przynęta do wstępnej lokalizacji okoni, odchodzi daleko na boki, prowokuje i przyciąga ryby.
       Salmo oferuje podlodowy wobler Chubby darter, długości 35, 45, 60mm, w bogatej kolorystyce. Niestety, najbogatszy wybór Darterów jest w USA, u nas można kupić warianty naturalistyczne: RR- płotka, PH - okoń, HP gorący okoń.  Jak na to łowić? 
Zaprezentuje to znany krzykacz - Tom Zenanko
Przynęta ta ma kilka interesujących cech:
-pracuje w pionie podczas opadu, akcja drobna, lusterkowanie w toni
- praca jego jet powtarzalna, co daje możliwości obławiania miejsc niedaleko zaczepów, głazów
zwłaszcza w środku zimy, gdy okonie nie są już tak aktywne, można je długo prowokować opadami przynęty
- nie rozpędza stadka okoni jak balansówka, która swą zamaszysta pracą może płoszyć zgromadzone już ryby

W tym sezonie podlodowym ( o ile będzie) przetestuję te woblerki i sprawę zreferuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz