piątek, 18 października 2013

Priorytety na lodzie V
Ciepła d........a III

Grzałki, grzejniki, kompresy i elektryczne skarpety.

Dziś krótko, bo ile można pisać o takich sprawach....
Wiadomo, ciepełko miłe ciału jest, zwłaszcza w ujemnych temperaturach. By ogrzać zziębnięte, czasami mokre dłonie lub marznące stopy, używałem różnego rodzaju grzałek. Początkowo był to tzw. "śmierdziel" - grzałka benzynowa. Zasada działania jest prosta - do szczelnego zbiorniczka zawierającego włókno wlewamy paliwo do zapalniczek lub benzynę ekstrakcyjną. Siatkowaty żarnik pełni funkcję "korka". Ważne, by  nie przelać, tzn. włókno powinno być nasączone benzyną i nie powinna się ona wylewać. Zakładamy żarnik, zapalamy i opary paliwa spalane w żarniku nagrzewają obudowę. Teoretycznie wszystko ok, ale szybko zużywa się żarnik - katalizator i śmierdzą spaliny, Wydajność niewielka, ot, tak by nagrzać jedną kieszeń. Denerwujące jest gdy zgaśnie, ciężko ją rozpalić na nowo podczas zasiadki, no chyba że jakąś gazową zapalniczką.

"Śmierdziel"
Obecnie dostępne w handlu są chińskie no-namki jaki grzałki Zippo( zapewne też chińskie). Ceny od 30 do 130 zł

Kolejną grzałką zasilaną spalaniem paliwa  jest podobna w kształcie grzałka na węgiel. Nie używałem, wiem tyle, że sztyfty węglowe trzeba podpalić z jednego lub obu końców( większa moc grzewcza) i umieścić je w futerale. Proces spalania  jest bezwonny, wadą ograniczony dostęp i cena sztyftów.

Grzałki żelowa:
Działają na zasadzie reakcji roztworu przesyconego soli, zamkniętego w plastykowej torebce. Po "aktywacji", czyli zgięciu blaszki rozpoczyna się kilkudziesięciominutowy proces krystalizacji soli, któremu towarzyszy wydzielanie ciepła. Reakcja jest w pełni odwracalna - wystarczy wygotować taką torebkę do rozpuszczenia soli.
Grzałki te dostępne są w różnej formie i wielkości, przy czym im większa objętość, tym dłużej grzeje. Teoretycznie wszystko jest ok, ale: podczas ostrych mrozów ciepła jest za mało, ok 50 stopni to max co można wycisnąć z tej grzałki. Chcąc mieć komfort ciepła przez dłuższy czas, trzeba zabrać sporo tych grzałek a to waży i zabiera miejsce. Nie sprawdziła mi się ta grzałka jako wkładka do butów - po krystalizacji jest to twarde i uwiera w stopę, wyciąganie z buta na mrozie podważą sens stosowania  tego typu podgrzewania. Prócz samego kompresu(ów) należy zaopatrzyć się w futerały termiczne do nich(przedłużenie procesu stygnięcia) i cała zabawa robi się dość droga. 
Kompres rozgrzewający.














Grzałki chemiczne  w rodzaju Handwarmera, czy jego odpowiedników działają na zasadzie reakcji opiłków żelaza z tlenem z atmosfery. zapewniają od 5 do 12 godzin ciepła.  Produkt ten będę testował w tym sezonie. Na znanym portalu aukcyjnym znalazłem nawet duże ogrzewacze po 1,5 złotego za sztukę. Zamówię ze dwa na próbę i opiszę doznania. Tego typy grzałki są jednorazowego użytku ale można przerwać proces chemiczny poprzez zamknięcie ich np. w torebce strunowej. Po otwarciu=dostępowi tlenu proces, którego efektem jest ciepło zachodzi dalej. Producent zapewnia, że zawartość saszetek jest nieszkodliwa, małe rozmiary (do rękawiczek, butów) sprzedawane są parami, co daje cenę około 3 zł za jedną saszetkę. Duże egzemplarze mają możliwość przyklejania do odzieży( np. na wysokości kolan, splotu słonecznego, lędźwi) co stwarza szerokie możliwości zastosowania. Największymi egzemplarzami można ogrzać np wyświetlacz echosondy,monitor kamery, by nie narazić go na uszkodzenia mrozem. To też będę sprawdzał, o ile będzie zima.
Skarpety
Towar zwie się Lectra Sox, to gruba skarpeta z wszytą blaszką oporową na wysokości palców stóp. Zasilanie to bateria R20, która zapewnia ok 3 godzin odczuwalnego ciepła. Pomysł taki sobie - R20 jest ciężą i duża, czasami trudno się wpasować w wysokie buty. Koszt baterii jest wyższy niż koszt grzałki chemicznej grzejącej dłużej, mocniej co czyni zakup tego wdzianka (ok 100zł)nieopłacalnym.(choć skarpeta wyjątkowo ciepła jest sama w sobie)
Elektryczna skarpeta

Dodatkowo producent  zakazuje wręcz używania akumulatorków, także wybór jest jasny.....


Jak zatem radzić sobie z zimnem na lodzie?
Jeżeli ktoś łowi sporadycznie, to najtańsze będą grzałki chemiczne. Zakup ogrzewania katalitycznego na benzynę za cenę smrodu uwalnia nas od myślenia od paliwa - benzynę ekstrakcyjną kupimy bez problemu.
Łowiącym stacjonarnie, np. pod namiotem polecam wszelkiego typy grzejniki katalityczne w rodzaju Coleman Sportcat, Coleman Blackcat, Campingaz Bluecat. 
Urządzenia lekkie, możliwość przeróbki na małą butlę gazową
daje oszczędność w eksploatacji, urządzenia są bezpieczne - bez płomienia i spalin(platynowy katalizator) Życie namiotowego łowcy leszczy staje się piękniejsze.
Coleman Sportcat
Coleman Blackcat






2 komentarze:

  1. Namiot na lodzie.
    Namioty w Polsce dopiero zaczynają się przyjmować. Tak naprawdę jak się siedzi w dwóch w namiocie, zapali się 2 pogrzewacze (świeczki), a na zewnątrz jest -5C oraz wiatr to wewnątrz jest temperatura pozwalająca zdjąć czapkę z głowy i rozpiąć kurtkę. Zastosowanie grzejnika katalitycznego może spowodować to że nie będzie się chaiło wrócić do domu bo w środku będzie jak w domu :).

    Jak na razie w polskich sklepach są dostępne produkty Atemi (Holiday). Byłem posiadaczem namiotu Atemi Igloo (żółte iglo) i pozwie sobie skrobnąć parę zdań na jego temat. Nie ma nic lepszego niż stacjonarna zasiadka z namiotem, prywatność i spokój oraz komentarze innych wędkarzy bezcenne.
    Niepodważalną zaleta namiotów Atemi jest bardzo lekki stelaż (włókno szklane) oraz bardzo małe gabaryty po złożeniu http://imageshack.us/a/img9/7831/7fa9.jpg 50 cm na 20 cm waga około 1.8kg.
    Wady: ciężko rozkłada i składa się te konstrukcję (6 segmentowe pałąki połączone elastyczną gumką) później należy je „włożyć” w poszycie namiotu i napiąć. Dopóki ortalion jest suchy jest dobrze. Złożenie mokrego namiotu to walka z klejącym się (mokrym, zimnym) ortalionem, siłowanie się z każdym segmentem pałąka klejącego się do ortalionu.

    http://imageshack.us/a/img844/4048/puo4.jpg
    http://imageshack.us/a/img9/599/oaju.jpg

    W zestawie dołączone są 4 sruby „lodowe”. Lipa straszna bo są wykonane z miękkiego aluminium i po pierwszej próbie wkręcenia w lód stępiły się i do niczego się nie nadawały. Zastąpiłem je 3 śrubami Irbis – wchodzą w każdy lód jak w masło i bardzo dobrze kotwią konstrukcje do lodu.
    Jest wersja żółtego iglo ze stelażem ala parasol. Na pewno jest to lepsze rozwiązanie jeżeli chodzi i składanie i rozkładania namiotu ale nadal jest to włókno szklane, które ustępuje silnemu wiatrowi.

    Udało mi się nabyć namiot „Comfortinka” – namiot przywieziony z Białorusi. Zalety: bardzo gruby ortalion, bardzo ciasne sploty, nic nie przecieka. System rozkładania ala odwrócony parasol, poszycie namiotu przywiązane do stelaża. Wady (bardziej kompromis) duraluminiowy stelaż dosyć ciężki bo cały namiot waży 5,4 kg ale stelaż jest sztywny stabilny wszystko trzyma się kupy (można powiedzieć „gniotsa nie łamiotsa”). Gabaryty transportowe 110 cm na 15 cm.

    Jak nie wieje mocny wiatr to rozłożenie zajmuje około 1 minuty (30 sek jak jest bezwietrznie :D) https://www.youtube.com/watch?v=DLifG3C52MU . Złożenie konstrukcji i wepchnięcie do worka transportowego z 5 minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja używam namiotu Askari: http://www.youtube.com/watch?v=iQeW-LYOX54
      Nie jest to typowa konstrukcja na lód, niemniej daje radę. Również używam Ibrysów jako kotwic. Po prostu życie podlodowego łowcy jest piękniejsze.

      Usuń