Mroźny poranek... |
Na miejscu byłem o 7.30, cisza, mróz - chyba z -10C. Na lodzie nikogo. Z daleka słychać trzaski pękającego lodu - znaczy wyż, albo poziom wody trochę spadł. Świadomie szukam głębi, bo teraz przy trzcinach to można się poopalać......
Maszyna idzie w ruch, rapalka na pokład, pierwsza seria dziur. Nic. Następne 100 marszu, kolejna seria dziur, coś tam na ekranie widać. Są pierwsze wyjścia do przynęt, znaczy to tak wygląda - bo seria odczytów wynurzających się z toni sugeruje raczej płotkę niż pasiaki.
Z daleka widzę pierwszego wędkującego. Znajomy. Po kolejnej serii dziur osiągam jego rejon. Poznaje mnie. No i zaczyna opowieść, że przedwczoraj w tej zatoce nałowił kilkadziesiąt ładnych okoni w granicach 30cm. Dziś lipa, nie chcą brać. Przy okazji dopytuje mnie czy mam jakieś mormyszki na handel. To się nazywa sprzedaż bezpośrednia. Z mojego pudełka na jego żyłkę.... i do wody. Mijamy się, każdy idzie w inną stronę. Dochodzą wędkarze. W międzyczasie obłamuję mi się przelotka szczytowa na cięższej wędce do bałdy. Bez paniki - dziś mam od wyboru, do koloru. Jakiś czas temu skusiłem się na coś takiego:
Nieźle giętka, sensowna rękojeść - zwłaszcza dla kogoś, kto trzyma za kołowrotek - jak rękojeść pistoletu. ;)
Chwilowe ofiary wojny hybrydowej. |
Później już cisza. Ryby wracają do wody.
Niestety - filmy z flashera nie wyszły. W jakości 1080 klatkarz jest zbyt wolny i praktycznie niewiele z tego widać. Muszę zmienić ustawienia, by filmowanie było płynniejsze, no i włączyć tłumienie wstrząsów, bo obraz skacze. Flasher to mechaniczna echosonda i obrotowy silnik generuje spore wibracje. Stąd taka lipa. Na lodzie sporo znajomych. Tych po okoniu, jak i po karpiu. Sporo opowieści, wspomnień. Znowu jakiś człek dziwuje się flasherowi, że to nie jest taka normalna echosonda......
Zwijam się. Z mocnym postanowieniem powrotu, z mormyszkami i ochotką. Ponoć to ostatni dzień mrozów, od niedzieli odwilż - też będę. Zanim nadejdą wichury. Idę nawinąć świeżych żyłek, dobrać mormyszek i wyjąć wkładki z butów do wysuszenia. Fajne są. Ciepłe. Zwłaszcza jak nie bierze ryba..... Do usłyszenia wkrótce.
Aaaa, zapomniałbym. Czym jest wojna hybrydowa, wie ten, kto interesuje się choć trochę polityką lub wojskiem. A mnie tak naszło, bo do błystki dowieszałem ochotkę, coś powalczyć się udało.Stąd też tytuł dzisiejszego wpisu.
Mega blog, dla kogoś początkującego jak ja !
OdpowiedzUsuńEncyklopedia wiedzy !
Porównaniem do wojny hybrydowej rozwaliłeś system.;) To było dobre! "Przedłużki" do blaszek sam robisz czy z gotowców korzystasz? Nie dziw się, że ludzie się dziwią na widok flashera. Przecież to wygląda straszniej niż П-12 "Енисей" w trakcie pracy.;) Prawdę mówiąc ja się o tym sprzęcie dowiedziałem dopiero od Ciebie. Zapomniałeś coś skrobnąć o pomyśle na wkładki.
OdpowiedzUsuńPrzedłużki skręcam z 0,3 mm twardego nierdzewnego drutu. Co do wkładek - muszę je obfotografować. W skrócie to mam kawałki mikrogumy 3mm grubości, potrzebowałbym trzy sztuki do kupy skleić i pobawić się w otworki w spodzie. Zrobię to, ale nie teraz - mrówcza robota. Wyślę zdjęcie pierwowzoru na pw.
OdpowiedzUsuń